aa... a strach ma WIELKIE OCZY, niczym ten wilk z bajki o czerwonym Kapturku:)
Nadszedł "trudny czas" powrotu do pracy i rozstania się z ukochanym urwisem z którym dzieliłam każdą chwilę swojego życia od 04 stycznia 2011roku, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży :)
I co teraz?:)
Istne szaleństwo- wybór przedszkola, podanie do pracy z prośbą o przerwanie urlopu wychowawczego, planowanie nowego systemu funkcjonowania- jak pogodzić przedszkole z pracą... i W CO JA SIĘ DO DIASKA UBIORĘ????? :)))
Troszkę zmieniła się moja figura od grudnia 2010 roku i niestety nie tylko ona, moda również:)
Moja szafa świeci pustkami jeżeli chodzi o odpowiednią garderobę , czyli białe bluzki, ciemne spodnie etc.
ale jak zwykle nie wpadamy w popłoch- są lumpeksy i właśnie tam mam zamiar udać się na łowy:)
Ciekawa jestem jakie Wam towarzyszyły czy tez towarzyszą emocje w związku z powrotem do pracy po krótszym czy tez tak długim "urlopie" jak mój.
Z jednej strony nieprawdopodobnie cieszę się, ze wyjdę z tzw kieratu matki i kury domowej, z drugiej.... obawiam się jak to będzie.
Czy szybko się zaaklimatyzuję , jak odbiorą mnie współpracownicy, czy mój synek będzie dzielnym, a przede wszystkim zdrowym przedszkolakiem...
Nasłuchałam się z każdej strony opinii "zobaczysz, będzie Ci ciągle chorował", "co zrobisz jak ciagle będziesz na zwolnieniu?"...
Ciężko rozpocząć nowy etap życia słysząc same "optymistyczne" rady i porady z życia wzięte.
Dlaczego nikt nigdy nie mówi "poradzisz sobie", "pomogę Ci w razie potrzeby", "możesz liczyć na moje wsparcie"???
Duuuużo pytań, niestety póki co bez odpowiedzi...
Jak zwykle optymistycznie podchodzę do tematu i ...
będzie dobrze, bo musi być dobrze, a nawet jak przed nami znowu pojawią się przeszkody, to przeskoczymy je i będziemy szli dalej dziarskim krokiem- przecież każdy z nas był kiedyś przedszkolakiem, a nasze mamy wracały do pracy... taka kolej rzeczy, z pokolenia na pokolenie :)